"Życie jest muzyką" Fatiha Akina

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Film zaczyna się słowami Konfucjusza: „Jeśli chcesz poznać cywilizację posłuchaj jej muzyki. Muzyka powie ci wszystko”. Reżyser filmu Fatih Akin zaprasza nas do Stambułu, po którym oprowadza nas niemiecki basista Alexander Hacke (autor muzyki do Głową w mur). Miasto, które wraz z nim przemierzamy jawi nam się jako potężny aglomerat nasiąknięty różnymi gatunkami muzycznymi ( rock, folk, rap, muzyka ludowa etc.), tworzącymi jednocześnie dźwiękowy pejzaż Turcji. W tętniącym życiem Stambule odnajdziemy również muzykę tureckiego szczepu –Kurdów, jak i muzykę cygańską. W tej podróży przysłuchujemy się nie tylko muzyce ulicznych grajków i gwiazd estrady Stambułu, ale ich wypowiedziom. W ten sposób otrzymujemy barwną galerię osobowości rozkochanych w dźwiękach, chętnie zabierających głos na tematy życia społecznego, politycznego, co ma również swoje odzwierciedlenie w muzyce.

Świetnie reżyserowi udało się pokazać rozchwianie Turcji jako kraju leżącego zarówno w Azji i Europie. Grający i śpiewający mieszkańcy tureckiego miasta chcą być Europejczykami, jednocześnie pamiętają też, że należą do Azji. Z jednej strony inspiruje ich Zachód, z drugiej nie zapominają że płynie w nich krew turecka. Wiedzą o tym, że nie da się uciec od swych korzeni kulturowych. Dokument ten można również potraktować jako road movie autora do swoich tureckich korzeni: Fatih Akin obecnie mieszka w Niemczech, urodził się w tureckiej rodzinie.

Dużym atutem filmu jest nie tyle pokazanie różnorodności muzycznej Stambułu, co oddania atmosfery tego miejsca - gwaru, wąskich uliczek, slumsów, klubów, nocnego życia mieszkańców. Nagłe cięcia montażowe oglądanych obrazów miasta (nakręconych kamerą z ręki) znakomicie korespondują z jego energią, stylem życia.
Półtoragodzinna podróż po Stambule się opłaciła. Jak się okazuje o miejscu można opowiedzieć poprzez muzykę i ludzi ją tworzących. Film ten pokazuje, że jeśli jest jeszcze w tym zamiłowanie do tego co się robi, to efekt jest silniejszy. Pasja muzyków, reżysera tego dokumentu muzycznego, Alexandra Hacke’a ( na końcu filmu stwierdza: ”Zakochałem się w tej muzyce”) udziela się również i nam.

Dla tych którzy nie widzieli filmu, będą mieli możliwość nadrobienia zaległości na zaczynającym się, już za parę dni, festiwalu Era Nowe Horyzonty. Dla znających już ten dokument, gratką będzie koncert grupy „Baba Zula”- będącej jednym z bohaterów filmu Akina.

Zwiastun:

Masz może porównanie z irańskim Nikt nie rozumie perskich kotów? Tamten film to niby fabuła, ale faktycznie to też dokument oprowadzający widza po innym fascynującym mieście Wschodu - Teheranie.

Nie widziałem, ale już wiem (dzięki Twojej recenzji) o czym jest ten film.

Ja też jestem zakochany w "Crossing the bridge" (polski tytuł bardzo zły) i na koncert Baba Zuli idę.

Bardzo zły tytuł? Czemuż to? Przecież muzyka była dla tych ludzi treścią życia właśnie. To muzyka ich do Stambułu sprowadziła; stanowiła pomost międzykulturowy (Kurdzi, cyganeria), międzypokoleniowy (hip-hop), środek ekspresji polityczno-społecznej albo zwyczajną rozrywkę (posiadówki w pubie, na łabie czy na dachu) - była wszystkim albo większością. Może bardziej pasowałby tytuł Muzyka jest życiem, ale oryginalny (ten polski) nie jest zły.

Pięknie pokazana wartość tureckich dźwięków, ich eklektyzm oraz niezwykłość całego instrumentarium. I nadbudowa w postaci wszechobecnej ideologii/symbolizmu - dla każdego w tym filmie muzyka była wyrazem istotnych przeżyć, poglądów, odczuć, co przy okazji przełożyło się na wielowarstwowość wątków powiązanych z muzyką (kultura i tradycje Turcji, jej historia, polityka, obcokrajowcy, tożsamość...). A to z kolei potwierdziło tezę cytowanego Konfucjusza.

Tylko psychodelii Baba Zuli jak na lekarstwo! :)

Zły, bo banalny. "Crossing the bridge" jest świetne, bo raz, że nawiązuje do tego, że Stambuł położony jest na dwóch kontynentach (połączonych właśnie tymże mostem), a dwa, że mówi też oczywiście o przekraczaniu muzycznych mostów.

To nie jest film o tym, jak to muzyka jest ważna w życiu (co sugeruje polski tytuł), lecz jest to muzyczny portret Stambułu. I Turcji - kraju rozdartego między Wschodem i Zachodem, nowoczesnym laicyzmem a tradycyjną religijnością. Kraju wielu kultur, w którym jest wiele mostów do przekroczenia.

To już "Stambuł jest muzyką" byłoby lepsze, jeśli koniecznie iść tym tropem, choć sądzę że dałoby się wymyślić coś oryginalniejszego, gdyby poświęcić na to więcej niż te 5 minut, które na moje oko poświęcił tłumacz.

Jeśli przez życie rozumiesz to, czym i jak żyjesz, to tytuł jest celny. Film pokazał ludzi, dla których muzyką była życiem albo kluczową jego częścią. Wszystko przedstawione zostało przez pryzmat dźwięków, a one stały się punktem wyjścia dla rozważań wyższych, tj. dot. mostów międzykulturowych, tożsamościowych, historycznych itp. itd. Poza tym tytuł uniwersalizuje całą Turcję, nie ograniczając się wyłącznie do Stambułu, bo i poruszane tematy zasięg mają większy.

No i myślę, że to jest jednak film o istocie muzyki w życiu. To ona przecież tych ludzi połączyła i zmotywowała do przekraczania różnej maści mostów. Nie bez powodu zresztą narratorem był europejski basista, który w dodatku kultury/tradycji nie zrozumiał, ale muzykę pokochał! Dla niego więc Stambuł to właśnie muzyka.

Crossing the bridge jest debeściakiem, ale polskie tłumaczenie mnie nie razi, bo dla mnie ma sens, zwłaszcza że głownym bohaterem jest MU ZY KA. (genialna!).

Trochę nam się akademicka dysputa zrobiła :P
Ale dla mnie to nie był film o muzyce, która była życiem. Nie wiem skąd Ty wiesz, że dla przedstawionych w filmie muzyków muzyka była całym życiem, ale ja tego nie wiem. Chyba że założymy, że dla każdego prawdziwego muzyka muzyka jest całym życiem. Ale jeśli tak, to każdy film o muzykach / muzyce mógłby się nazywać "Życie jest muzyką". I dlatego właśnie mówię, że tytuł jest banalny :)

Akademicka, mówisz? Hah, no nadrabiam(y) zaległości! ;-)))

Czy muzyka była dla bohaterów całym życiem? Nie wiem, ale lwią częścią na pewno - dlatego pojawili się w filmie Akina i dlatego jeszcze wcześniej wybrani zostali przez basistę.
Pomijając już ich konkretne byty, w Stambule życie po prostu jest muzyką - tak pokazał to Akin i tak widział Stambuł narrator filmu. Banał, ale piękny! :)

Tzn. film nie jest banalny, tylko tytuł, żeby nie było.

I prosiłbym o nie dekonspirowanie mnie :P

Przecież stosuję kody. Nie ma mowy o dekonspiracji, doktorze_pueblo. Życie jest muzyką, hej!

:)

To jeszcze kilka innych tytułów z serii niebanalnych :P
Życie jest piękne
Życie jest cudem
Życie jest słodkie

doktor_cabron ;) (w najlżejszym tłumaczeniu, żeby nie było ;))

Dobre :) Może powinienem sobie zmienić nazwę użytkownika? Bardziej oddawałaby charakter :D Tylko, że chyba nie ma takiej opcji :-/ Joder!

Nieee, nie dekonspiruj się ;) A poważniej, nazwy użytkownika pewnie zmienić nie można, ale zawsze zostaje opcja: O sobie :P

Tam już mam coś wpisane. No i powiedz, czy nietrafne? ;)

P.S. Żeby nie było - to cytat filmowy. Z "Black Dynamite" :D

Tak, wiem. Trafna peryfraza zacnego zawodu ;) Chyba że kryje się za tym coś więcej? :P

PS Nie widziałam tego genialnego pastiszu, ale sprawdzę go pewnie, skoro jest Twoją muzą. Żeby nie było.

Dodaj komentarz